Część 1 – diagnoza, biopsja, chemioterapia – znajduje się tutaj.
2-4 tygodnie po ostatnim wlewie chemii powinna być operacja (o ile nie była przed chemią). Może to być operacja oszczędzająca – czyli wycięty zostanie sam guz z niewielkim marginesem. Pierś się zmniejszy, ale zostanie. Może też być konieczna (lub pacjentka woli) mastektomia czyli całkowite wycięcie piersi. Może być z zachowaniem brodawki / skóry lub nie. Jeśli w Twoim przypadku prawdopodobne jest że będzie też radioterapia to porozmawiaj z radiologiem! Zakres radioterapii dla pacjentek po mastektomii i po oszczędzającej jest inny! Po mastektomii naświetlana jest tylko skóra, a po oszczędzającej głębsze warstwy ciała-weź to pod uwagę. Jeśli masz chorą lewą pierś to „naświetlania” będą blisko serca, prawdopodobnie „na wdechu” aby serce przesunęło się jak najdalej od „naświetlanego” miejsca. Jeśli masz kłopoty z sercem – warto to omówić z radiologiem.
Rodzaj operacji wpływa na zakres późniejszej radioterapii. Zwłaszcza jeśli masz chorą lewą pierś – po stronie serca, powinnaś rozważyć też wpływ naświetlania. Po mastektomii, z założonym ekspanderem naświetlana jest tylko skóra, zaś w przypadku operacji oszczędzającej głębsze partie ciała – trzeba wtedy uważać na serce – „naświetlania” wykonuje się na wdechu. To czy będzie konieczna radioterapia zależy od stanu wyjściowego pacjenta, nawet jeśli histopatologia (badanie wyciętych tkanek) nie wykryła raka (np. chemia go usunęła) to i tak może być konieczna radioterapia.
Ja miałam mastektomię podskórną z zachowaniem brodawki, z wszczepieniem ekspandera prepektoralnie (czyli przedmięśniowo – potocznie „na mięsień”).
W trakcie tego samego zabiegu można wstawić od razu implant (nie polecane tym co mają potem radioterapię) albo tak zwany ekspander. Ekspander jest podobny do implantu – ma jednak zaworek, przez który lekarz będzie go napełniał. Ten zaworek jest pod skórą, nie widać go ale można poczuć przez skórę. Ekspander dopełnia się tak jakby „robiąc zastrzyk” przez skórę w miejscu gdzie jest pod skórą zaworek. Robi to stopniowo aby stopniowo rozciągać skórę i/lub mięsień. Ja miałam dopełniany ekspander przed radioterapią. Miesiąc do dwóch po operacji powinna być rozpoczęta radioterapia-trwa ona zwykle do 5 tygodni (25 naświetlań , codziennie, od poniedziałku do piątku). Mniej więcej rok po radioterapii można zamienić ekspander na docelowy implant – wtedy też powinno się zrobić „symetryzację drugiej piersi” – czyli wyrównanie rozmiarów obu piersi poprzez zmniejszenie lub powiększenie implantem zdrowej piersi.
Ekspander (a potem silikonowy implant) może być umiejscowiony „na mięsień” piersi, lub „pod mięsień”. Sporo kobiet mówi o tym że pierś z rekonstrukcją „pod mięsień” jest bardziej sztywna i czują się mniej komfortowo. Z kolei umiejscowienie ekspandera/implantu „na mięsień” (prepektoralnie) czyli bezpośrednio pod skórą może powodować falowania ekspandera/implantu – widoczne zniekształcenia na skórze (bo np. skóra jest cienka). Ekspander/implant można umiejscowić na mięsień „z siatką”-która pomaga, utrzymuje go w miejscu i pewnie zapobiega falowaniu – na NFZ jednak mało kto ją stosuje (nie przysługuje na NFZ).
Byłam na prywatnej wizycie u chirurga z innego szpitala, który powiedział mi że na NFZ wykonuje tylko założenie ekspandera/implantu „pod mięsień”. Z kolei w warszawskim Magodencie, gdzie miałam operację na NFZ robią tylko ekspandery „na mięsień”. Nie wiem z czego to wynika, najwyraźniej każdy szpital inaczej interpretuje wytyczne NFZ. Dla pacjenta to akurat dobrze – może wybrać taką metodę którą uważa za lepszą dla siebie. Można operować się w dowolnym szpitalu – nie musi to być ten gdzie była chemioterapia. Ja wolałam obie piersi mieć „robione” tą samą metodą więc wybrałam metodę „na mięsień” (prepektoralnie).
Poczytaj najpierw który z lekarzy robi rekonstrukcje piersi i jaką metodą. Na facebookowej grupie „Chirurgia piersi – nie jest mi obojętnie” można znaleźć listy/podsumowania który lekarz w jakim mieście w Polsce robi mastektomię z rekonstrukcją (jednoczesnym wstawieniem implantu lub ekspandera). W warszawskim Magodencie rekonstrukcję piersi – czyli wstawienie ekspandera robi tylko 2 lekarzy. Na wizycie dowiesz się co jest niezbędne do i po operacji. Dowiedz się czy jest możliwość kupienia biustonosza pooperacyjnego w szpitalu (czasem jest).
Istnieje również możliwość rekonstrukcji piersi „z płata skóry” pobieranego np. z brzucha – piersi są wtedy naturalne bo tkanki są „nasze”. Wymaga to jednak znalezienia lekarza który to zrobi, większej ilości operacji i dłuższego oczekiwania na efekt końcowy. Obie metody rekonstrukcji – czy to implant silikonowy czy rekonstrukcja „z płata skóry” – są ryzykowne, mogą się nie udać, mogą się pojawić komplikacje, zakażenia, odrzut tkanek, odrzut implantu, martwice itp.
Co jest potrzebne na operację i trzeba wcześniej zakupić:
Po operacji nosi się specjalny, miękki (bez fiszbin) biustonosz, z zapięciem na haftki z przodu (bo po operacji ciężko sięgać do tyłu) który ma lekko uciskać piersi. Potrzebny jest też pas, który nosi się nad biustem, na linii obojczyków – potrzebny jest aby ekspander nie podchodził za bardzo do góry. Ja mój biustonosz (chwalonej przez pacjentki firmy Thuasne Silima) i pas kupiłam w sklepie stacjonarnym na Targowej 12 – obok Stadionu Narodowego. Oprócz biustonosza do szpitala zabrać warto także wygodną piżamę do szpitala, która ma rozpinaną górę – do badań lekarskich nie trzeba jej zdejmować wystarczy rozpiąć. Wygodne bawełniane, rozpinane piżamy do szpitala znajdziesz tutaj.
Jakie badania należy zrobić przed operacją:
Przed operacją dostałam skierowania na RTG klatki piersiowej, badanie krwi (z oznaczeniem grupy krwi jeśli nie masz na to dokumentu), EKG. Z wynikami udałam się do anestezjologa – tydzień przed operacją. Operację miałam zaplanowaną na 20 stycznia 2021.
Modyfikowane pektyny cytrusowe:
7 dni przed operacją i 10 dni po operacji przyjmowałam modyfikowane pektyny cytrusowe.
Podczas inwazyjnych zabiegów dochodzi do wyrzutu komórek rakowych do krwi. Pektyny cytrusowe które zostały zmodyfikowane (tak aby się przedostały do krwi) wyłapują krążące we krwi komórki rakowe. Więcej o tym można przeczytać w tym artykule (na Sekretyhipokratesa.pl). Polecam też lekturę innego wpisu na tejże stronie o metodach leczenia raka – (UWAGA: artykuł jest obecnie widoczny tylko w archiwum wpisów internetowych w TYM miejscu – na stronie „Waybackmachine” należy wkleić link do interesującego nas artykułu, o ten -> https://sekretyhipokratesa.pl/2017/07/14/metody-leczenia-nowotworow-52-strony-oparte-na-setkach-publikacji-oraz-badan-naukowych/ następnie wybrać rok np. 2019 i dostępną datę kopii strony np. 27 luty). Artykuł daje sporo do myślenia. Pod wpływem tego artykułu zamówiłam trochę suplementów wspomagających odporność – do stosowania co jakiś czas. Kurkuminę oraz berberynę zaczęłam stosować w zalecanych dawkach (wg. tej strony) tydzień po zakończonej chemii (nie można w trakcie). Zrobiłam sobie roczną rozpiskę i zamierzam co jakiś czas stosować taką kurację kurkuminowo-berberynową (trwającą np. 2-3 tygodnie). Nie zaszkodzi, a może pomoże zwalczyć migrujące po organiźmie resztkowe komórki raka, zniechęcić je do ponownego zagnieżdżenia się.
Operacja – na co mamy wpływ, co wybieramy:
- Wybieramy przede wszystkim placówkę i lekarza – co najczęściej wiąże się już z wyborem metody rekonstrukcji piersi
- metodę rekonstrukcji: powinien dobrać ją do nas lekarz, w praktyce jednak, ponieważ niewielu jest lekarzy znających i stosujących każdą metodę to pacjentka dokonuje wyboru. Może być to rekonstrukcja „z płata skóry” czy z użyciem implantu/ekspandera „na mięsień” lub „pod mięsień”.
- wybieramy rodzaj docelowego implantu – czy ma mieć kształt okrągły, czy bardziej naturalny, w kształcie łezki, pełniejszy u dołu-tak zwany anatomiczny. Ekspandery też są w obu kształtach ale nie koniecznie muszą być zastosowane takiego rodzaju/kształtu jak docelowo planowany implant. Ja np. miałam ekspander anatomiczny (bo w katalogu nie było w moim rozmiarze okrągłego) a docelowo planuję implant okrągły.
Operacja – jak to wygląda, na co się przygotować?
Przyszłam do szpitala na ustaloną godzinę. Panie pielęgniarki pokazały mi salę na której będę leżeć po operacji. Najpierw poszłam się przebrać w szpitalne ubranko do operacji. Potem mogłam wejść do pokoju gdzie stały 3 łóżka. Miałam ze sobą walizkę na kółkach – małą, tak zwaną „kabinówkę” którą można zabierać jako bagaż podręczny w samolocie. Pierwsze co musiałam zrobić to przełożyć wszystkie rzeczy z walizki do małej szafeczki przy łóżku. Już wtedy stwierdziłam że wzięłam za dużo rzeczy:P Co miałam: szczotkę, pastę do zębów, mydło, ręcznik do ciała i mały do rąk, mokre chusteczki, coś do jedzenia, książki, szlafrok, piżamę z górą na guziki, rozpinaną z przodu, bieliznę, klapki do mycia i kapcie. Po 2 dniach zostałam wypisana. Nie przydał mi się szlafrok i ręcznik – nie umyłam się w szpitalu – żadna z nas tego nie zrobiła, tuż po operacji nie ma na to siły. Wystarczyło odświeżenie się mokrymi chusteczkami.
Zostałam poproszona na salę operacyjną. Położyłam się na „stole operacyjnym”, zmierzono mi ciśnienie, potem nade mną pokazał się anestezjolog i powiedział że zaraz będzie mi się lekko kręciło w głowie. To ostatnie co pamiętam. Potem obudziłam się na sali pooperacyjnej. Nie wiem jak wyglądała bo widziałam tylko sufit, byłam śpiąca, wiedziałam że na sali jest kilka osób bo słyszałam ich głosy. Ktoś zapytał o godzinę więc wywnioskowałam że moja operacja trwała ok. 3 godzin. Na sali pooperacyjnej leży się 1-2 godziny. Poczułam że robi mi się niedobrze więc zawołałam pielęgniarkę. Przyniosła mi „nerkę” na wszelki wypadek. Miałam wrażenie że byłam na tej sali bardzo krótko, raptem 10 minut, a była to co najmniej godzina. Nadszedł czas przejazdu na oddział. Pielęgniarki zabrały łóżko z tego 3 osobowego pokoju w którym byłam rano, w korytarzu, miałam powoli przesunąć się z „łóżka operacyjnego” na to „moje” przywiezione z pokoju rekonwalescencji. Zatem nikt mnie nie podnosił gdy spałam-jak na filmach po operacji;P
W dniu operacji nic się już nie je. Jest to spowodowane możliwością wymiotów po narkozie. Ja i tak, mimo tego że na czczo, kilka razy wymiotowałam, nawet mimo leku przeciwwymiotnego, który dostałam po pierwszym razie. To tylko jeden wieczór – nic strasznego. Po narkozie człowiek jest śpiący i nie ma siły. Od razu po operacji podawane są jeszcze kroplówki. Niedługo po przeniesieniu do pokoju zachciało mi się do toalety. Niestety aby z niej skorzystać musi minąć kilka godzin, pielęgniarki boją się że ktoś zemdleje itp. więc pierwsze 1-2 siku trzeba zrobić do basenu. Jak się okazało tak prosta czynność na leżąco była bardzo trudna. Miałam jakąś straszną blokadę – mimo tego że wcześniej przecież korzystałam z basenu. Bez problemu robiłam to też po porodzie. Za pierwszym razem po kilku minutach mi się udało. Za drugim jednak ni w ząb. Tutaj rada do was – mówcie o wszystkim pielęgniarkom! Ja w końcu im powiedziałam że prę jak do porodu, czuję że mam pełny pęcherz aż boli ale nie mogę nic zrobić, aż zrobiło mi się niedobrze… Pielęgniarki we dwie zabrały mnie wtedy do toalety i od razu po problemie, skorzystałam normalnie. Nie bójcie się o wszystkim informować, to akurat chyba częsty problem:P a ja jakaś wstydliwa nie jestem wcale…ot po prostu mózg zakodował że na leżąco to się nie robi i tyle…
Jakie jest samopoczucie po operacji, czy boli?
Mnie nie bolało po operacji, prawdopodobnie dlatego że i pierś i pacha były „zdrętwiałe” i nie miałam w nich czucia. Gdy się podnosiłam czułam ciągnięcie w piersi lub pod pachą – ale nie nazwała bym tego jakimś strasznym bólem. Tak naprawdę największy dyskomfort i pobolewanie sprawiało mi ściskanie obolałej piersi gorsetem oraz rozruszanie ręki. Po całkowitym usunięciu węzłów chłonnych (limfadenektomia pachowa) pod pachą ręka jest obolała i ma małą ruchomość. Stopniowo, dzień za dniem, trzeba nią coraz bardziej ruszać aby nie dostać przykurczu i nie było z nią potem problemów. Po 2 tygodniach prawie bez ciągnięcia mogłam położyć rękę na głowie i zapiąć stanik zapinany z tyłu ( na wizyty u lekarza zakładałam normalny stanik bo gorset się ciężej i dłużej zakłada). Mogłam też podnieść rękę ponad głowę, ale nie do końca, nie rozprostowaną. Po miesiącu ręka ciągnęła mnie już tylko przy pełnym jej wyprostowaniu nad głową.
Na początku bardzo pomaga wspinanie się palcami po ścianie – coraz wyżej, rozciągając powoli, stopniowo „ciągnącą” rękę, później zaś rozciąganie ręki na leżąco – próbujemy położyć ją wyprostowaną za głową – stopniowo rozciągamy tak rękę. Aby odzyskać sprawność trzeba ćwiczyć codziennie. Jeśli się boisz – powiedz o tym onkologowi, wypisze Ci skierowanie na 2 tygodniową rehabilitację (ja jej nie miałam).
Jak wygląda pierś po operacji – mastektomii podskórnej z zaoszczędzeniem brodawki – widać na poniższym zdjęciu. Ciecie miałam od brodawki do pachy. Blizna została zszyta i zabezpieczona tak zwanymi „paskami do zamykania ran„. Póki mamy rankę lub strupek nie ruszamy tych plasterków. Po usunięciu szwów to one trzymają ranę aby się nie rozeszła przy napełnianiu ekspandera. Chyba po 2 tygodniach gdy myślałam że już rana jest zagojona, w miejscu gdzie był grubszy, szerszy strupek, gdy odpadł (był głęboki) zrobiła się znowu mała otwarta ranka. Gdybym w tym miejscu miała ten plasterek to nic by się nie rozeszło, a tak musiałam zamiast napełnić pierwszy raz ekspander poprosić o założenie 1 szwu i poczekać z dopełnieniem ekspandera kilka dni – aż ranka się zasklepi. Te plasterki są bardzo ważne, można kupić je w aptece i radzę wam to zrobić – mieć kilka w zapasie jak by coś się odkleiło.
Gorset/stanik pooperacyjny:
Gdy przed operacją przymierzałam biustonosz pooperacyjny wydawał się bardzo wygodny, ścisły ale bez przesady. Trzeba było mocno naciągnąć aby zapiąć haftki ale nie miałam z tym problemu. Niestety po operacji, po wycięciu wszystkich węzłów pod pachą na początku ręką nie rusza się prawie wcale-nie ma mowy o naciąganiu nią stanika aby zapiąć. Po tygodniu mogłam go sama zapiąć na haftki ale suwaka nawet i po 2 tygodniach nie dawałam rady zapinać sama. Trzeba to brać pod uwagę przy zakupie. Najlepiej mieć też jakiś miękki sportowy w większym rozmiarze, zapinany bez problemu/bez naciągania z przodu – aby kilka dni do 3 tygodni po operacji to jego założyć – jeśli właściwy gorset okaże się za ścisły. W szpitalu nie miałam założonego gorsetu, miałam go założyć dopiero przy wyjściu ze szpitala. Ten mój właściwy, opinający gorset założyłam dopiero po kilku dniach, wcześniej nosiłam zwykły sportowy stanik. Gdy człowiek jest obolały, może lekko spuchnięty, przy noszeniu 24h, w dzień i w nocy – każdy stanik robi się niewygodny – zwłaszcza że nie może on być luźny, ma ściskać. Czuje się wtedy każdą niedoróbkę, każdy szew, odstające miejsca przy suwaku itp.- dlatego ważne aby przed operacją kupić dobry biustonosz – bezszwowy, nie za gruby, wygodny. Po 3 tygodniach mogłam sama bez problemu zapiąć gorset – mam wrażenie że to głównie dlatego że dopiero wtedy zeszła mi opuchlizna (wcześniej 2 osoby naciągały i ledwo go zapinały:P). Jeśli czeka Ciebie wycięcie węzłów chłonnych to koniecznie zaopatrz się w wygodną piżamę rozpinaną z przodu – najlepiej z rękawem krótkim lub rękawem 3/4 długości.
Po operacji ma się założone dreny – jeden lub dwa – to rurki wychodzące z miejsca operacji (zwykle na boku, poniżej pachy) przez które wydobywa się krew, chłonka itp. na końcu rurek są zbiorniczki – są różnego typu, mogą być to płaskie torebki, mogą być różnych kształtów plastikowe butelki. Buteleczki trzeba nosić ze sobą wszędzie – najwygodniej po prostu trzymać je za paskiem elastycznych spodni od piżamy lub potem elastycznych legginsów. Weź szerokie, luźne i elastyczne ubranie na wyjście ze szpitala. Będzie Ci łatwiej się ubrać i jeśli będziesz wypisana z drenami – to też łatwiej je gdzieś umieścić. Jeśli miałaś operację tylko piersi – to bardzo możliwe że wypuszczą Cię do domu już bez drenów, jeśli wycinane było dużo węzłów pod pachą lub wszystkie jak u mnie – raczej nastaw się na powrót z nimi do domu. Nie martw się to nic strasznego, rurek się prawie nie czuje – przeszkadza tylko zgrubienie od gazików które przykrywają miejsce ich wejścia (z boku, poniżej pachy), no i oczywiście potem przeszkadza to że trzeba je wszędzie nosić:P Lepiej jest nosić dłużej te dreny niż żeby chłonka gromadziła się pod skórą sprawiając ból – może wtedy być konieczne jej odciągnięcie igłą.
Jeśli zostaniesz wypisana do domu z drenami to:
Będziesz musiała je opróżniać, najlepiej codziennie o tej samej godzinie – i zapisywać wynik – ile mililitrów się zebrało w ciągu doby. Upewnij się że butelka jest wielorazowa i będziesz mogła ją ponownie przymocować! Butelki w których podciśnienie wytwarza się wciskając harmonijkową część podobno nie są wielorazowe, nie da się ponownie wytworzyć podciśnienia. W aptekach praktycznie nie da się kupić butelek zamiennych (są w internecie i ewentualnie w sklepach medycznych) więc to ważne. Butelka nie ma się cała zapełnić-zanim ją opróżnisz, już taka w połowie zapełniona jest tak spęczniała że należy ją wymienić- aby znowu była że tak powiem „wklęśnięta” i miała moc zasysania – o tym poniżej.
Te zapisywane wyniki przekażesz potem lekarzowi i na ich podstawie lekarz stwierdzi w którym momencie można już wyciągnąć dreny. To już jest sprawa bardzo indywidualna – zależy ile w drenach będzie „się zbierało”. Ja miałam jeden dren usunięty po 9 dniach (najpierw spływało do niego ok. 90 ml na dzień, w przeddzień zdjęcia 40ml) ; drugi dren zaś po 12 dniach (najpierw spływało do niego 90ml, potem coraz mniej, po usunięciu jednego drenu, teraz ten zbierał wszystko więc tu już znacząco jego zapełnianie nie spadło – 60ml w przeddzień wyjęcia).
Jak się opróżnia dreny?
Miałam 2 rodzaje. Jeden to płaska torebka, u dołu z zaworkiem – po prostu wciska się zaworek i otwiera się „kranik” – wylewamy i zamykamy – robimy to tak aby nie wpuścić do torebki powietrza-wyciskamy z niej zawartość i powietrze i od razu zamykamy. Drugi typ butelki to był tak zwany Redon – czyli najbardziej popularna butelka z miękkiego plastiku – płaska, prostokątna – jak piersiówka. Odkręcamy butelkę, opróżniamy, myjemy, następnie mocno ją ściskamy i cały czas ściskając zakręcamy z powrotem nakrętkę z wetkniętym w nią wężykiem. W butelce musi być podciśnienie aby łatwiej spływały do niej płyny. Jeśli wężyk od drenu „się wyrobi”, zacznie spadać z końcówki butelki możesz go przyciąć i nałożyć ponownie-będzie lepiej się trzymał. Taką butelkę na zmianę można zakupić przez internet (w sklepach rehabilitacyjnych), w aptekach stacjonarnych ich najczęściej nie ma. Przy którejś wizycie poprosiłam w gabinecie zabiegowym o taką butelkę na zmianę, ale zaworek gorzej trzymał i koniec końców nosiłam cały czas ten Redon który dostałam w szpitalu (przemycie codzienne wystarczyło).
Dopełnianie ekspandera:
W dniu usunięcia drugiego drenu miałam również pierwszy raz dopełniany ekspander. Po operacji ekspander był napełniony do 240ml. Po 12 dniach od operacji lekarz dolał 130 ml. Kolejną dolewkę miałam mieć po 2 tygodniach ale zostało to przełożone o kilka dni ponieważ na szwie, w miejscu gdzie nie miałam ściskającego plasterka (stripa do zaciskania ran) był gruby strupek, który tuż przed wizytą odpadł, a ponieważ był głęboki to w zasadzie utworzyła się mała otwarta ranka. Na wizycie chirurg onkolog zszył rankę a kolejne dopełnienie było więc prawie 3 tygodnie od ostatniego. Ostatnie dopełnienie było 30 dni od operacji – dolewka 130ml (razem 500 ml) – tydzień przed skanem ciała przygotowującym do radioterapii. W czasie radioterapii nie można dopełniać ekspandera – najlepiej zatem napełnić go do docelowej pojemności przed radioterapią. Dopełnianie ekspandera jest możliwe również po radioterapii – jednak nie tuż po a np. pół roku, rok (zależy jaką dawkę promieniowania przyjęłyśmy).
Dalsze leczenie raka hormonozależnego:
Jeśli typ raka został zaklasyfiowany jako hormonozależny to prawdopodobnie po operacji lekarz wypisze receptę na Tamoksyfen (np. Nolvadex D, Tamoxifen-Egis lub odpowienik), albo inhibitory aromatazy – substancje blokujące działanie estrogenów. Lek ten bierze się codziennie, zwykle przez 5-10 lat. Dodatkowo jeśli jest się w wieku poniżej 35 lat lub są dodatkowe wskazania, to konieczne będzie też branie Gosereliny w postaci Zoladexu (lub jego odpowiednika np. Reseligo, Xanderla) w postaci zastrzyków – wstrzykiwany jest implant- który przez kolejne 28 dni się rozkłada wydzielając lek. Zastrzyki aplikuje pielęgniarka co 28 dni. Goserelina blokuje działanie jajników – nie ma okresu. Bierze się go zwykle przez 2 lata. W trakcie leczenia, np. po 2-5 latach tamoksyfen można zmienić na inhibitory aromatazy. Rodzaj i intensywność skutków ubocznych są u każdego inne – u jednych lepiej tolerowany jest tamoksyfen u innych inhibitory. Każdy lek ma jednak skutki uboczne, np. inhibitory bardziej sprzyjają odwapnieniu a tamoksyfen zakrzepicy. Jeśli chodzi o zastrzyki z gosereliny to podobno najlepsze igły ma Zoladex – ale ze względu na jego trudną dostępność (jest limitowana sprzedaż -1 szt. na miesiąc na aptekę) oraz wysoką cenę (90zł -na początku 2021r) z pierwszej recepty wykupiłam tylko 2 Zoladexy a potem poprosiłam o zamiennik Reseligo. Po zastrzyku Reseligo stwierdziłam że zastrzyki wcale nie są bardziej bolesne (igła nie jest chyba wcale taka tępa jak mówią bo zastrzyk bolał mnie mniej niż aplikacja Zoladexu) i będę kupować Reseligo, który kosztuje kilka złotych i nie ma problemu z jego dostępnością. Wśród pielęgniarek (i większości pacjentek) panuje pogląd że najlepsze igły ma Zoladex, potem Reseligo, a najgorsze Xanderla (choć niektórzy mówią że są takie same jak w Reseligo). Tak naprawdę to chyba większe znaczenie ma kto robi ten zastrzyk i w jaki sposób. Pierwsze 2 zastrzyki miałam robione na leżąco, a kolejne na siedząco i było lepiej.
Dodatkowo, aby przeciwdziałać osteoporozie (a także wg.badań i samym przerzutom do kości), którą mogą powodować powyższe leki, lekarz wypisuje skierowanie do szpitala na podanie wlewu kwasu zolendronowego. Wlewy mogą być albo przez 2-3 lata, co 3 miesiące ALBO przez 5 lat co 6 miesięcy. Ja idąc za radą lekarza wybrałam system „co pół roku” – dzięki czemu „kuracja” trwa dłużej (5 lat ochrony) i jest mniejsze ryzyko skutków ubocznych po wlewach (jeśli chodzi o organy wewnętrzne, zapewne metabolizujące lek). Wlewy wyglądają podobnie jak podawanie chemii, najpierw wykonywane są badania krwi, a później jesteśmy zapraszani na wlew, który trwa ok. godzinę. Skutki uboczne podania – może wystąpić niewielka gorączka.
Suplementy diety/leki: Zaleca się codzienne przyjmowanie witaminy D3 (1000-4000j) oraz wapnia (500mg). Ważny jest skład tabletki – w jakiej formie jest substancja czynna – ponieważ może być ona w formie łatwo przyswajanej, lub w dużej ilości ale w formie prawie wcale nie przyswajanej! Niektóre są łatwo przyswajane na czczo a niektóre najlepiej przyjmować wraz z jedzeniem! Wybierając tabletki zwróć też uwagę na ich oznaczenie – Czy jest to „lek” czy „suplement diety”. Tylko w przypadku leku mamy gwarancję producenta że w jego składzie jest to co mamy napisane na opakowaniu i ta gwarancja obejmuje cały okres daty ważności. Tabletki wybrałam na podstawie strony „Pan Tabletka” – Tutaj jest opis różnych firm sprzedających witaminę D3, zaś Tutaj opis dostępnego w sprzedaży wapnia. Ja wybrałam w przypadku wapnia Calperos 1000, a witaminę D3 – Vigalex Forte – 2000IU, są korzystne cenowo i oba to „leki”. Inne leki z witaminą D3 to: Vigantol, Vigantoletten, Ibuvit.
Wymiana ekspandera na implant – może mieć miejsce kilka miesięcy po operacji – jeśli nie było radioterapii. Jeśli byłyśmy poddane „naświetlaniom” musimy zaczekać przynajmniej 1 rok. Chodzi o to że odczyn popromienny wychodzi najczęściej nie w trakcie radioterapii lecz po jej zakończeniu. Poza tym odczyny popromienne można podzielić na wczesne, które pojawiają się kilka dni/tygodni od zakończenia radioterapii, jak również późne które pojawiają się kilka miesięcy-rok po „naświetlaniu” oraz długofalowe które mogą dać o sobie znać nawet kilka lat po radioterapii. Z tego względu zwykle na wstawienie docelowego implantu czekamy przynajmniej rok. Skóra musi być w dobrym stanie, wygojona.
Ależ to jest ciekawe. Jednocześnie przerażające – pokazuje, jaką trzeba być dzielną kobietą, by to wszystko przejść… i na koniec opisać. Miałam bliski kontakt z drenem po operacji kolana – to relacja love-hate. Z jednej strony człowiek błogosławi to urządzenie, zwłaszcza po wcześniejszych przejściach, gdy się go nie miało po poprzedniej operacji. Z drugiej strony lekka wewnętrzna histeria, bo „coś mi tam ciągle wisi i majta, kiedy to już zabiorą”. Jakie to wszystko dziwne… Rany goją się pomału, na początku człowiekowi się dłuży a później jest się w szoku, że ciało tyle potrafi.
A ślady po drenach widać czy już są płaskie? Zastanawiam się czy nie smarować czymś, lub przyklejać silikonowe plastry na blizny (albo Contractubex z cebulą) żeby nie zrobił mi się bliznowiec jak po założeniu portu. Pal licho estetykę, ale chodzi o to że jak się zrobi bliznowiec to pobolewa to miejsce. Na razie mam te miejsca po drenach wypukłe, bardziej czerwone, już skończyłam radioterapię więc mogę czymś to potraktować.